pora obiadowa - co za głupi nagłówek,...
Komentarze: 5
Mój najsłodszy Tygrysek juz wrócił. W niedzielę byliśmy u teściów na obiedzie, a potem kino. Mam nadzieję, że te obiadki nie staną się tradycją. Bo mnie męczą. Kino też było średnie bo poszliśmy na Farenheit 9/11.
Moja psychika została trochę nadwyrężona piatkowa imprezą. Najpierw próbowałam zagaić rozmowę z Piperem, ale nie był zainteresowany i odburknął dwa razy więc się odczepiłam, Koniu jeszcze był znośny ale strasznie się wymądrzał, więc nie znaleźliśmy wspólnego tematu oprócz tego, że nam obojgu podoba się palma. Potem było już nieco przyjemniej. Ci ludzie w tej konfiguracji,w niewytłumaczony sposób,, sprawiają, że czuję się źle. I nic na to nie poradzę. A oddzielnie są całkiem całkiem.
A teraz czas na obiad. Więc kończę.
Dodaj komentarz