lip 19 2004

wspomnienia


Komentarze: 2

Gorące klimaty pełne roznegliżowanych dziewczyn i facetów w okularach słonecznych niefortunnie kojarzą mi się nie najlepiej. Pewnie dlatego, że zawsze przy tych temperaturach ociekam potem jak Złotnicka pstra, pożeram wszystko co się da (jak Złotnicka pstra) i nic mi sie nie chce.

Lato 10 lat temu. Wtedy miałam 15 lat 172 waga 52 i wymiary w granicach ideału wiele niemiłych sytuacji miewało miejsce. Starzy faceci napawali mnie wstrętem i było dla mnie czymś nie do wytrzymania, że jakiś oblech chce mnie dotykać. (Starzy byli wszyscy >17 rż). Kolegowałam się wtedy z Szysiem i Majem, mój rocznik, którzy interesowali się raczej sobą niż mną. Szyś był bardzo religijny i rodzinny, czasami do niego wpadałam pogadać z Majem. Maj był za to bardzo oryginalny i pełen paradoksów. Szyś do Maja chodził ze mną (myślę, że nie zawsze)

W tamto lato po raz ostatni grałam w piłkę nożną z chłopakami.

W tamto lato po raz pierwszy upiłam się tanim winem, poderwałam faceta (albo on mnie), ale to on niestety potem się nie odezwał. Pewien koleś rozgłosił wszem i wobec, że mnie przeleciał, a widziałam go być może dwa razy w życiu. Chyba już wiem dlaczego tamten wtedy się do mnie już nie odezwał. A ja leczyłam złamane serce kilka następnych miesięcy...

Tamte lato było upalne, gorące i barwne ale trochę smutne.

W czerwcu na grillu u znajomych był koleś, który niby mnie przeleciał. Spytałam się Kate czy to ten Pikuś, który miał kiedyś długie kręcone włosy. Kate zrobiła duże oczy, które powiedziały mi wszystko – no jak to nie pamiętasz Pikusia? No tak, rzeczywiście dotarły i do mnie plotki na nasz temat.

Dlatego nie ufam Kate. Dlatego nie chcę żeby znalazła mojego bloga.

fanaberka : :
19 lipca 2004, 23:40
Zmień sobie na \"Kosmetyczka słodka jak wisienka\", bo jeszcze Kate się skusi :-)
19 lipca 2004, 16:16
O, tutaj jesteś :) Wczoraj późnym wieczorem byłam na Twoim blogu, a tam pustki... ale znalazłam, nie ma to jak wchodzenie na przypadkowe blogi z listy nowo dodanych notek ;) W sumie mnie też nie ma tam, gdzie byłam. Teraz pod szyldem \'subversion\' - mam nadzieję, że równiez chwilowo.

Dodaj komentarz