Komentarze: 3
Plan na dzisiaj: odwiedzić Olcię, zakupić kurtkę, pozakuwać język (strasznie mi się nie chce ostatnio), opłacić rachunek za komórkę Boskiego Żigola (inaczaj znanego jako Apollo)- tym razem sponsoruje tata. A we Francji się dzieje a dzieje.
Ja po cichu liczę, ze Fanaberka zostanie niedługo babcią, nie za moja zasługą. I będę miała spokój na jakiś czas.
Bo subtelne i niesubtelne naciski ze strony rodziny, a jeszcze większe spoza rodziny, na to by mieć dzieci są nieprzyjemne, burzą mój spokój ducha i powodują poczucie winy.Okazuje się, że nic nie jest ważne. Nie istnieję w świadomosci co poniektórych jako JA. Jestem tylko mięsem, które ma tyle a tyle cm wzrostu, tyle a tyle kg wagi, jestem po to żeby się rozmnożyć a reszta jest sprawą drugorzędową.
A ja juz sama nie wiem czy inni życzą mi dobrze czy chcą mnie skutecznie dobić. Co komu przeszkadza że żyje sobie spokojnie taki ktoś jak ja, nikomu nie wchodzi w drogę, krzywdy nikomu nie robi, idzie sobie swoja drogą wcale nie usłaną różami. Rzadko dobre słowo usłyszy, nikt się z nim nie cackał i nie cacka. Ale trzeba mu jeszcze przykopać w tej delikatnej dziedzinie. Tak to odbieram.